wtorek, 2 listopada 2010

#1

Najciężej jest zacząć.
Mimo, że to 3 raz jak zaczynam pisać.

Mimo, że mój mózg przez ostatnie miesiące pracuje na dość wysokich obrotach zważywszy na ogólną aurę związaną z początkiem jesieni. Pomimo tego, że w głowie napisałem już ponad 20 pierwszych wpisów na tym blogu. Pełnych okrągłych słów. Przenośni. Metafor takich. I naturalnie z przymrużeniem oka, ale poważnie.

Wydaje się, że pierwszy wpis powinien być poważny. Powinien być pewnym prologiem do tego co tu nastąpi w następnych latach. Zbiorem zasad dla mnie samego, zarysowaniem koncepcji względem tego co tu będzie, a czego absolutnie nie przewidujemy.


Ale nie chcę się tu zamykać w ramy z góry ustalone, i to jeszcze przeze mnie samego, osobiście.

Dlaczego postanowiłem się tu przenieść. Bo zamknąłem dość istotny rozdział w moim życiu. Bo podjąłem kilka decyzji, które wierzą, że wpłyną na moje 'jutro' . Bo czas łapać zdrowsze powietrze w płuca, w żagle, we włosy . . .


Skrótowo, konkretnie więc.
Nie obiecuję systematycznie (wolałbym sam siebie pozytywnie zaskoczyć) .
Nie obieram sobie szablonu. Może tu być wszystko. Wszystko, co jakoś mnie wyraża. Jeśli nie mam nic do wyrażenia - będzie tu właśnie nic. Będą obrazy, będą słowa, będą dźwięki.

Dojrzewam. Postanowiłem się odsłonić . . . nie określać się żadnym epitetem, nawet najmilszym, a przedstawiam się imieniem i nazwiskiem. Może to wyraz dojrzałości. A może właśnie jej zaprzeczenie. Dla jednych ekshibicjonizm. Dla drugich odwaga cywilna.

Myśli nieuczesanych mam mrowie... znaczy się bez liku. Nie będę ich dziś wyrzucał.
Przyjdzie na to czas. Niebawem.

Dziś obraz...
Westerplatte w późnej fazie wschodu słońca.
Moja impresja na 1 listopada.

2 komentarze: