wtorek, 18 stycznia 2011

#14

nastroje .
bez wielu słów



bassister orchestra + t.żółtko [ 'trzy odsony niewidzialnych obrazów' ]





sobota, 15 stycznia 2011

#13

słów kilka o strzelaniu sobie w stopy ...



rzeczą ogólnie znaną i uznaną za całkiem normalną (niestety) jest to, że człowiek człowiekowi wilkiem . . .
istny zwierzyniec ... patrzymy na siebie spod byka, wyzywamy się od baranów, osłów, świń ... ewentualnie chowamy głowę w piasek ... jeden drugiemu sępi, albo szczerzymy kły na siebie. pęd owiec, wyścig szczurów ... istne zoo międzyludzkie

wracając do motywu wilka. owszem, przeprowadzając wywiad środowiskowy z łatwością uzyskamy w odpowiedzi smutne przytakiwanie, że tak, że owszem, że znam takiego wilka - w owczej skórze zazwyczaj .
fakt ten jest już na tyle powszechny, że wieki temu doczekał się przywołanego powiedzenia.
uważaj, bo ludzie to (gorzej niż) zwierzęta -
jakby wielkiej świni nie widzieć w Hitlerze, to jednak ludzie stoją za Holocaustem ( choć jedni uważają, że Bóg, a inni, że szatan ) ...

cytując klasyka - oczywista oczywistość, że człowiek człowiekowi wilkiem.
że trzeba uważać by się nie sparzyć, że trzeba być czujnym, żeby serca nie rozdawać, żeby otulić się warstwą ochronną rozsądku, schować pod pierzynę zdrowej podejrzliwości,
że faceci to świnie (i nie płaczą), a kobiety to pistolety ...

zostawmy to .
(warto by to zmienić naturalnie - ale póki co - zostawmy)


mnie zastanwia dziś dlaczego sami strzelamy sobie w stopy ?
dlaczego sami sobie wilkami jesteśmy ... dlaczego gryziemy własną rękę ...
irracjonalnie zupełnie zapominamy się w krzywdach, żalach ... nie pozwalając przyjść bliznom w jątrzące się przestrzenie ...

by nikogo nie urazić - nie będę używał tu formy pluralis. ale zastanów się czy tak nie jest.

posiadam jakąś tam samoświadomość.
wiem co wpływa na mnie pozytywnie, a co mą głowę zachęca do rytmicznego uderzania o ścianę.
wiem jak żyć ... wiem co mi szkodzi ...
wiem co uśmierza ... a co pali ...

i cóż z tego ? cóż wynika z moich wiadomości ...
logicznym wydaje się to, że znając siebie x lat i mając y wiadomości ( gdzie x i y stale wzrasta ) wykorzystam te zmienne do tworzenia radosnego, pięknego życia . . .


... każdy z nas w dłoni dzierży odbezpieczony pistolet. może co innego mamy w magazynku, ale jednak. kule lecą szybiej niż myśli. i tam gdzie jest broń, tam niewiele przestrzeni pozostaje dla pani logiki.
... może nauczyliśmy się nie celować do ludzi (bądź stale się uczymy) - ale wciąż strzelamy sobie w stopy

dlaczego to robimy ?
z nieuwagi ? czy może z determinacją ?
a może nie potrafimy inaczej ?

z nieuwagi - to całkiem prawdopodobne gdy myśli idą w odstawkę, gdy żyjemy szybko, bezrefleksyjnie... często też dziurę w stopie zauważa się po tym jak człowiek orientuje się, że nie jest w stanie już dalej, już dłużej tak (żyć) iść

z determinacją - nie wiem czy można to określić swoistym masochizmem... ale czy nie istnieje pokusa by się nad sobą poużalać. by grzebać w tych ranach, które zadał ktoś inny... by wywlec przez dziurę w okoliach serca całe swoje wnętrze włącznie z jelitami ... by pokazać ( tej świni ! ) jak ja teraz cierpię ... celowo pociągamy za spust kierując kule we własnym kierunku. katując się złymi myślami, pełnymi bólu wizjami, muzyką z kategorii ‘idź po żyletki’ ... bo nie chcemy odpuścić, bo ... cierpimy, i już wręcz wrośliśmy w swoją rolę. i tak oto boli na nasze życzenie. a tym bólem staramy się obarczyć jeszcze otoczenie. albo - niech przynajmniej widzą...

nie potrafimy inaczej - prężnie rozrastająca się grupa toksycznych uzależnień. i nie chodzi mi tu o nikotynę, czy alkohol - co swoją drogą jest strzelaniem sobie w płuca, wątrobę, głowę ... ale jak to w uzależnieniu - nie potrafimy inaczej. chcemy to rzucić, ale jest to niemożliwe. i tak w tej grupie widzę osoby uzależnione od zadawania sobie bólu ... osoby, które tracą gdzieś poczucie własnej wartości. tożsamości. zatracają siebie... i choć im źle, choć z niepokojem kładą się spać, i z nim też się budzą - są bezsilne by cokolwiek zmienić. ledwie już się trzymają na pokrwawionych stopach - a i tak pchają się tam gdzie potłuczone szkło ...




dlaczego więc strzelamy sobie w stopy ?
dlaczego nie pokierować się rozsądkiem logicznego równania x + y ...

niedziela, 9 stycznia 2011

#12

- Serce...
- ...
- Halo, Serce moje ...
- ....

No... Serce, żyjesz ?
- ... !
- Serce, żyj że bo bez Ciebie umrę ...
- Biję ...
- Jak to bijesz ?
- Z myślami się biję ...
- Oj daj spokój ...
- ....
- Dawno nie rozmawialiśmy
- ...
- Wiem, przepraszam ...
- ...
- Ale wiesz. I tak nie jesteś zbyt rozmowne. 

A w koło tylu ludzi... nawet gdy ich nie ma tak naprawdę ... to są ....
- ...
- Bo widzisz jak to jest. Jak już mam chwilę ... tak jak teraz, i próbuję rozmawiać... i mówię do Ciebie, to Ty się Serce srożysz. I udajesz tak zwany zanik ...
- ...
- No, ale Serce, tak nie będzie, że ja tu monologuję ... przecież przeprosiłem ... odezwij się ...
- Dlaczego mam się odzywać ?
- Bo dawno Cię nie słyszałem. No już, nie chmurz się ... o ile chmurność jest przymiotem jaki można Ci przypisać. Ślę Ci uśmiech serdeczny !
- I myślisz, że to wystarczy ? Że na mnie ten uśmiech tak po prostu zadziała... że co ja jestem ? że Cię nie znam ? że wystarczy mi Twoje ‘przepraszam’ ... ?
- Serce ... Serce Ty moje ... przecież my musimy żyć w harmonii ... dla obopólnego dobra, więc spokojnie, bo ciśnienie nam tu rośnie...
- Ah... a cóż to się stało, że chcesz dialogu ze mną ? Co się z Internetem dzieje - okno na świat zamknięte ? Gdzie te wszystkie rozmowniejsze podmioty ?
- Zwyczajnie tak chciałem posłuchać ... 

- Znamy się nie od dziś, więc mi tu nie wstawiaj . . . Po ilości srogich myśli, które mnie atakują i ilości pompowanej kofeiny wnoszę, że zbliża się zimowa sesja. Tak ... to pewnie to ... 
Po odespaniu Sylwestra postanowiłeś uregulować tryb dnia. Wyjąć książki ... Ogarnąć się. Tak - definitywnie używasz tego słowa ... Samo Ci je swego czasu podsunąłem ... 
Więc tak, ogarniasz się... Standardowa styczniowa procedura.
- Ale Serce ...
- Nie przerywaj gdy diagnozuję sytuację... brak umiejętności słuchania to zdecydowanie Twój problem - mówisz, że mnie nie słyszysz, mimo, że codziennie się wszędzie z Tobą tłukę ... ale nie o tym teraz ...
ah ... styczniowa procedura. Jestem prawie pewne, że się ‘ogarniasz’ ograniczając komputer. Może nawet go wyłączasz... i snujesz się po pustym pomieszczeniu. I wariujesz od tej ciszy... Leci delikatnie w tle muzyka ‘kojąca duszę’ ... Flunk, Smolik, Moby ... lubię, zostaw - faktycznie poprawia przepływ płynów ustrojowych niosących myśli. 
... ale to mało bodźców - więc krążysz między lodówką i telewizorem wciąż unikając książek.... Dalej najpewniej postanowiłeś, że nie włączysz nawet wiadomości dopóki nie przeczytasz 100 stron ...
- W zasadzie postanowiłem zrobić to po wiadomościach ...
- Oj, jestem rozczarowane, poprzeczka idzie w dół ? Tak na finishu ? 
Niemniej jednak - po 15 minutach zrobiłeś przerwę na herbatę i by coś zjeść ... potem zerknąłeś w kierunku Biblii bo postanowieniem noworocznym regularnie ma Cię inspirować, temperować i prowadzić...
- To akurat nie jest noworoczne...
- Tomaszu, o hipokryzję cię nie podejrzewam, nie będziemy drążyć ... powiedzmy, że postanowiłeś być regularniejszy ... i trafiłeś na coś ...
- “Umiłowani, jeżeli nas serce nie oskarża, możemy śmiało stanąć przed Bogiem i otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego. “
- No Tomaszu, piękny fragment ...
- Serce, nie bądź cyniczne, chociaż Ty .... ja muszę wiedzieć ... czy wszystko jest dobrze ?
- Czy słyszysz oskarżenia z mojej strony ? - Nic od paru miesięcy nie słyszę ... czy milczenie nie jest największym oskarżeniem ?
- Tomaszu, milczenie może wiele wyrażać... wiesz o tym. Znasz ten rodzaj milczenia gdy jest ono zupełną spójnią ... znasz też niezręczne milczenie. Czasem natomiast milczy się, bo po co mówić gdy jest się ignorowanym... - Wiesz, brakuje mi Twoich szmerów Serce. Brakuje mi Twoich porywów, gdzie czułem, że zaraz się wyrwiesz z klatki, przeciśniesz między żebrami i samo polecisz przed siebie, ulicą, między drzewami, odpalać samochód i dalej .... Brakuje mi Twoich kłótni z racjonalnymi myślami ... Brakuje mi nawet Twoich narzekań i oskarżeń. Bo gdy szalejesz i gdy kłujesz - czuję się wtedy prawdziwie żywy...
- Nie wiem czy nie jestem za stare na to ...
- Co Ty Serce opowiadasz, jesteśmy młodzi ... już tyle lat jesteśmy młodzi ... przyzwyczaiłem się wręcz do tego.... jak możesz powątpiewać w swoje młodość ...
- Tomasz, bo ile razy można umierać ? Ja za każdym razem umieram inaczej, a naprawdę nie wiem jaki jest limit do trwałego pęknięcia. Mówią Ci, że masz duże serce, ale co to jest za argument ... no powiedz mi ?! co to za argument. Może jestem i duże, ale to nie powód, żeby mnie dzielić na coraz drobniejsze części i rozdawać. Mało kto z obdarowanych zwróci Ci mnie w dobrym stanie. Jeśli już odda, to przydeptane albo i oplute.
- Serce, opanuj się ...
- Ale ja nie przesadzam ... Jeśli chcesz faktycznie jeszcze kilku porywów beztroskich, szalonych ... pięknych , szczerych, prawdziwych ... jeśli chcesz szybko pompowanych endorfin - musimy pewne rzeczy ustalić konkretnie.
- Słucham Cię...
- Zadbaj o mnie ... trzeba pozamiatać we mnie, usunąć kurze, zetrzeć podłogi - koniecznie wynieść śmieci !
Po drugie - pamiętaj, że mam limit umieralności ... w końcu Ci pęknę, albo się zawalę i będziesz miał problem nie do przejścia
- Mam tego świadomość, poradzimy sobie z tym, kupię z myślą o Tobie nawet jakiś suplement diety ...
- Po trzecie - nie wierzę, że to mówię - ale musimy zawrzeć koalicję z rozumem ....
- Serce ?!
- Wiem, wiem... zawsze najlepiej się bawiliśmy gdy rozum szedł w odstawkę ... Jednak - starzeję się - i naprawdę nie mam siły na kolejne rany szarpane ... poza tym po kawałeczku mnie stracisz zupełnie. Dlatego - postuluję - dogadać się z rozumkiem, by choć w minimalnym stopniu stał na straży ...
-I będzie między nami dobrze ? Obiecuję się postarać, chociaż czuję, że dyskusje z Tobą i rozumem do najłatwiejszych nie będą należeć ...
- Tomasz, oczywiście, że będzie dobrze .... jest dobrze ... Nie mam serca się gniewać na Ciebie dłużej ... Jestem Twoje, jestem dla Ciebie. Jestem by Cię wspierać, i oskarżać gdy trzeba. Nie wszystkie rozmowy mogą być przyjemne ... ale rozmawiajmy - to po czwarte - i najważniejsze ...
- Oczywiście, chcę rozmawiać - jeśli tylko najdzie Cię ochota uderz kilka razy mocniej ...
- Tak niech będzie. I ustalmy sobie, że przed snem będziemy robić podsumowanie dnia ... naucz się wsłuchiwać w mój głos - aż milczenie nie będzie musiało wiązać się z niepokojem...



.....