niedziela, 9 stycznia 2011

#12

- Serce...
- ...
- Halo, Serce moje ...
- ....

No... Serce, żyjesz ?
- ... !
- Serce, żyj że bo bez Ciebie umrę ...
- Biję ...
- Jak to bijesz ?
- Z myślami się biję ...
- Oj daj spokój ...
- ....
- Dawno nie rozmawialiśmy
- ...
- Wiem, przepraszam ...
- ...
- Ale wiesz. I tak nie jesteś zbyt rozmowne. 

A w koło tylu ludzi... nawet gdy ich nie ma tak naprawdę ... to są ....
- ...
- Bo widzisz jak to jest. Jak już mam chwilę ... tak jak teraz, i próbuję rozmawiać... i mówię do Ciebie, to Ty się Serce srożysz. I udajesz tak zwany zanik ...
- ...
- No, ale Serce, tak nie będzie, że ja tu monologuję ... przecież przeprosiłem ... odezwij się ...
- Dlaczego mam się odzywać ?
- Bo dawno Cię nie słyszałem. No już, nie chmurz się ... o ile chmurność jest przymiotem jaki można Ci przypisać. Ślę Ci uśmiech serdeczny !
- I myślisz, że to wystarczy ? Że na mnie ten uśmiech tak po prostu zadziała... że co ja jestem ? że Cię nie znam ? że wystarczy mi Twoje ‘przepraszam’ ... ?
- Serce ... Serce Ty moje ... przecież my musimy żyć w harmonii ... dla obopólnego dobra, więc spokojnie, bo ciśnienie nam tu rośnie...
- Ah... a cóż to się stało, że chcesz dialogu ze mną ? Co się z Internetem dzieje - okno na świat zamknięte ? Gdzie te wszystkie rozmowniejsze podmioty ?
- Zwyczajnie tak chciałem posłuchać ... 

- Znamy się nie od dziś, więc mi tu nie wstawiaj . . . Po ilości srogich myśli, które mnie atakują i ilości pompowanej kofeiny wnoszę, że zbliża się zimowa sesja. Tak ... to pewnie to ... 
Po odespaniu Sylwestra postanowiłeś uregulować tryb dnia. Wyjąć książki ... Ogarnąć się. Tak - definitywnie używasz tego słowa ... Samo Ci je swego czasu podsunąłem ... 
Więc tak, ogarniasz się... Standardowa styczniowa procedura.
- Ale Serce ...
- Nie przerywaj gdy diagnozuję sytuację... brak umiejętności słuchania to zdecydowanie Twój problem - mówisz, że mnie nie słyszysz, mimo, że codziennie się wszędzie z Tobą tłukę ... ale nie o tym teraz ...
ah ... styczniowa procedura. Jestem prawie pewne, że się ‘ogarniasz’ ograniczając komputer. Może nawet go wyłączasz... i snujesz się po pustym pomieszczeniu. I wariujesz od tej ciszy... Leci delikatnie w tle muzyka ‘kojąca duszę’ ... Flunk, Smolik, Moby ... lubię, zostaw - faktycznie poprawia przepływ płynów ustrojowych niosących myśli. 
... ale to mało bodźców - więc krążysz między lodówką i telewizorem wciąż unikając książek.... Dalej najpewniej postanowiłeś, że nie włączysz nawet wiadomości dopóki nie przeczytasz 100 stron ...
- W zasadzie postanowiłem zrobić to po wiadomościach ...
- Oj, jestem rozczarowane, poprzeczka idzie w dół ? Tak na finishu ? 
Niemniej jednak - po 15 minutach zrobiłeś przerwę na herbatę i by coś zjeść ... potem zerknąłeś w kierunku Biblii bo postanowieniem noworocznym regularnie ma Cię inspirować, temperować i prowadzić...
- To akurat nie jest noworoczne...
- Tomaszu, o hipokryzję cię nie podejrzewam, nie będziemy drążyć ... powiedzmy, że postanowiłeś być regularniejszy ... i trafiłeś na coś ...
- “Umiłowani, jeżeli nas serce nie oskarża, możemy śmiało stanąć przed Bogiem i otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego. “
- No Tomaszu, piękny fragment ...
- Serce, nie bądź cyniczne, chociaż Ty .... ja muszę wiedzieć ... czy wszystko jest dobrze ?
- Czy słyszysz oskarżenia z mojej strony ? - Nic od paru miesięcy nie słyszę ... czy milczenie nie jest największym oskarżeniem ?
- Tomaszu, milczenie może wiele wyrażać... wiesz o tym. Znasz ten rodzaj milczenia gdy jest ono zupełną spójnią ... znasz też niezręczne milczenie. Czasem natomiast milczy się, bo po co mówić gdy jest się ignorowanym... - Wiesz, brakuje mi Twoich szmerów Serce. Brakuje mi Twoich porywów, gdzie czułem, że zaraz się wyrwiesz z klatki, przeciśniesz między żebrami i samo polecisz przed siebie, ulicą, między drzewami, odpalać samochód i dalej .... Brakuje mi Twoich kłótni z racjonalnymi myślami ... Brakuje mi nawet Twoich narzekań i oskarżeń. Bo gdy szalejesz i gdy kłujesz - czuję się wtedy prawdziwie żywy...
- Nie wiem czy nie jestem za stare na to ...
- Co Ty Serce opowiadasz, jesteśmy młodzi ... już tyle lat jesteśmy młodzi ... przyzwyczaiłem się wręcz do tego.... jak możesz powątpiewać w swoje młodość ...
- Tomasz, bo ile razy można umierać ? Ja za każdym razem umieram inaczej, a naprawdę nie wiem jaki jest limit do trwałego pęknięcia. Mówią Ci, że masz duże serce, ale co to jest za argument ... no powiedz mi ?! co to za argument. Może jestem i duże, ale to nie powód, żeby mnie dzielić na coraz drobniejsze części i rozdawać. Mało kto z obdarowanych zwróci Ci mnie w dobrym stanie. Jeśli już odda, to przydeptane albo i oplute.
- Serce, opanuj się ...
- Ale ja nie przesadzam ... Jeśli chcesz faktycznie jeszcze kilku porywów beztroskich, szalonych ... pięknych , szczerych, prawdziwych ... jeśli chcesz szybko pompowanych endorfin - musimy pewne rzeczy ustalić konkretnie.
- Słucham Cię...
- Zadbaj o mnie ... trzeba pozamiatać we mnie, usunąć kurze, zetrzeć podłogi - koniecznie wynieść śmieci !
Po drugie - pamiętaj, że mam limit umieralności ... w końcu Ci pęknę, albo się zawalę i będziesz miał problem nie do przejścia
- Mam tego świadomość, poradzimy sobie z tym, kupię z myślą o Tobie nawet jakiś suplement diety ...
- Po trzecie - nie wierzę, że to mówię - ale musimy zawrzeć koalicję z rozumem ....
- Serce ?!
- Wiem, wiem... zawsze najlepiej się bawiliśmy gdy rozum szedł w odstawkę ... Jednak - starzeję się - i naprawdę nie mam siły na kolejne rany szarpane ... poza tym po kawałeczku mnie stracisz zupełnie. Dlatego - postuluję - dogadać się z rozumkiem, by choć w minimalnym stopniu stał na straży ...
-I będzie między nami dobrze ? Obiecuję się postarać, chociaż czuję, że dyskusje z Tobą i rozumem do najłatwiejszych nie będą należeć ...
- Tomasz, oczywiście, że będzie dobrze .... jest dobrze ... Nie mam serca się gniewać na Ciebie dłużej ... Jestem Twoje, jestem dla Ciebie. Jestem by Cię wspierać, i oskarżać gdy trzeba. Nie wszystkie rozmowy mogą być przyjemne ... ale rozmawiajmy - to po czwarte - i najważniejsze ...
- Oczywiście, chcę rozmawiać - jeśli tylko najdzie Cię ochota uderz kilka razy mocniej ...
- Tak niech będzie. I ustalmy sobie, że przed snem będziemy robić podsumowanie dnia ... naucz się wsłuchiwać w mój głos - aż milczenie nie będzie musiało wiązać się z niepokojem...



.....

4 komentarze:

  1. przeczytałam z zaciekawieniem. i pomyślałam sobie, że ja chyba nigdy nie prowadziłam dialogów ze swoim Sercem. chyba wiele straciłam..

    OdpowiedzUsuń
  2. cudo.
    u mnie nie tyle serduszko co ciało się dopomina.
    dziękuję za ten tekst.

    OdpowiedzUsuń