wtorek, 19 kwietnia 2011

#19 ( o zwichnięciach życiowych )


Pamiętam jak powiedziałaś, że niekiedy prostujemy swoje historie adresując je osobom trzecim ...
i jest w tym tyle prawdy co i niebezpieczeństw.

prawdą jest, że każdy ma swoją historię składającą się z setek historii. pomniejszych i większych epizodów. o różnym zasięgu oddziaływania. te nasze historie nieraz zachodzą na siebie ... nieraz dochodzi do sojuszy, częściej do wojen... do brania zakładników, torturowania, wrogich przejęć, fuzji, transfuzji ... jak to mawiają najstarsze gospodynie domowe - mydło widło i powidło (choć nawet one nie wiedzą czym owo widło jest) ... bądź co bądź - i w tych naszych historiach czasem nie wiadomo o co chodzi.
im dłużej delikatnie stąpam sobie po ludzkich żywotach dochodzę do wniosku, że człowiek to ma talent do totalnego wykrzywiania najprostszych niemal spraw...

łatwo zwichnąć sobie życiorys
... i choć od tego się nie umiera, to towarzyszy takiemu życiu stały grymas bólu ...
i 'uśmiechnij się' nie zawsze jest w takiej okoliczności najlepszą radą.
nawet hipersuperturboekstraoptymizm innych tu nie jest zaraźliwy a raczej drażliwy...

większości zwichnięć towarzyszą łzy ... co poważniejszym i krwawienie wewnętrzne...

i choć to sprawa niemalże powszechna, i każdy ma coś w tym temacie do powiedzenia, nie dobrą sprawą byłoby to bagatelizować...

nie wiem jakim innym epitetem niż - urocza - określić pewną tendencję, którą dostrzegam w naszym społeczeństwie. Polacy ( a może to typowo ludzka przypadłość ) szybko stają się fachowcami od wszystkiego. Jesteśmy fachowcami od skoków narciarskich, od jakiegoś czasu od F1. Zaraz potem od biegów narciarskich, piłki ręcznej, siatkowej... w sprawie kadry narodowej na euro 2012 niemalże każdy facet wie lepiej od Smudy kto tak a kto nie.
Urocza to tendencja, że gdy tylko z czymś jakiś czas mamy styczność - stajemy się fachowcami. Urocza a zarazem niebezpieczna właśnie. Bo, że system emerytalny, że służba zdrowia, że ten krzyż to dawno powinni . . . Póki reformujemy naród jest to w miarę bezpieczne. Bo i nasza ingerencja w historię powszechną raczej nie wzniesie się ponad poziom snucia wzniosłych wizji...

Nieco groźniejsze wydaje mi się reformowanie jednostkowych biografii.

Dostrzegam tendencję, w sobie - by nie czepiać się społeczeństwa - że łatwiej przychodzi mi decydować o życiu innych niż o sobie. Nie wiem gdzie szukać tego źródeł. Tak jednak jest, że coraz łatwiej przychodzi nam decydować o życiu ... tylko nie swoim.
Najlepiej gdy od naszego sms-a wysłanego za 2zł plus 23% (sic!) VAT zależy czyjeś być albo nie być. Powinni rozszerzyć ofertę decyzji, które można podjąć za drugiego ...
Jak powinien się zachować, jak powinna się ubrać, co powiedzieć, co zostawić, czego nie odpuścić, do czego nie dopuścić.



... i tak oto przychodzi ten dzień. Potykasz się.
może to jakiś złośliwy korzeń, może olej na drodze, śliska nawierzchnia, może zamroczenie środkami na weselsze życie, może kopniak w dupę, albo rzucona kłoda pod nogi ... nieważne - ułamek sekundy i leżysz. i boli ... bo elementy, które ułożyłaś sobie przez ostatnie lata i już wszystko pasowało, i współgrało, działało jak należy - uległo przemieszczeniu. i coś tu krwawi, i coś tam puchnie, coś sinieje ...
niezależnie od tego czy to z Twojej głupoty, czy też 'życzliwości' innych - nastąpiło niespodziewane, szybkie i bolesne zetknięcie się z podłożem.
i choć zapierać się możesz, że to nic takiego doszło do zwichnięcia .

prostujemy swe historie adresując je osobom trzecim ...

uważaj - proszę - do kogo się udajesz.
bo roi się od domorosłych trenerów sportowych, znawców samochodów, polityków, ekonomistów - ale i różnej maści psychoanalityków, quasi-filozofów i wątpliwych lekarzy ...

ktoś mi kiedyś powiedział, że z życiem nie ma żartów.
myślę, że tym bardziej tyczy się to zwichniętego życia ...

nie ma żartów.

Potrzebne są tu: okłady z lodu, (...) dalej zwichnięcie powinien nastawić lekarz tak, aby odtworzyć w odwrotnej kolejności mechanizm urazu (...) ruchy mają być silne, ale również łagodne (...) duże stawy nastawia w znieczuleniu ogólnym .


Jeżeli będziesz się zapierać, że wszystko jest ok, mimo tego, że czujesz jak boli ...
Pomimo pewności, że doszło do przemieszczenia tego co działało ... i mimo świadomości, że to nie funkcjonuje jak należy ... jeśli to zbagatelizujesz - dojdzie do wynaturzenia.

Dobrze mieć Dobrego Lekarza.
Bo gdy ruchy mają być silne - dobrze żeby faktycznie były przy tym łagodne, precyzyjne, odpowiednie... wyćwiczone i świadome słowem.
Dobrze jest mieć zaufanego terapeutę. Gdy można prostować swoje zwichnięte życie bez strachu. Bo co gorszego może się trafić zbolałej osobie od pseudolekarza podającego się za eksperta. (zaznaczyć jeszcze trzeba, że ów hipotetyczny lekarz, statystyczny Kowalski, ekspert w dziedzinie poprawy funkcjonowania społeczeństwa w ogólności i każdego członka w szczególności - częstokroć sam sobie boi się cokolwiek doradzić)

uprawiając prywatę - do czego jestem zupełnie upoważniony zważywszy, że blog ten jest w pewnej mierze wyrazem ekshibicjonizmu z mojej strony - boję się ludzi, którym łatwo przychodzi decydować o życiu innych osób. boję się quasi-ekspertów od każdej dziedziny życia...

boję się siebie, że tak łatwo przychodzi mi artykułować rady dla innych,
gdy sam kuleję na dwie nogi .

obyśmy się nie potykali.
a gdy już ... czy to przez głupotę, roztargnienie czy cokolwiek innego ... byśmy potrafili trafić na wąską drogę do najlepszego Lekarza.

bo życie może być proste.
po prostu.


_________________


z : Eric-Emmanuel Schmitt - ' Piękny deszczowy dzień '

6 komentarzy:

  1. Hipersuperturboekstraoptymistycznie w temacie (przynajmiej częściowo):

    http://www.facebook.com/l.php?u=http%3A%2F%2Fwww.godtube.com%2Fwatch%2F%3Fv%3DFBE9MFNU&h=84700

    pg

    OdpowiedzUsuń
  2. "hipersuperturboekstraoptymizm innych tu nie jest zaraźliwy a raczej drażliwy..."
    skąd to znam...
    ech,w poniedziałek miałam zamieścić u siebie posta na niemal identyczny temat
    że mogłabym "zawodowo" zajmować się cudzym życiem ale niech też ktoś do cholery zajmie się moim( którego nie ogarniam)

    w kwestii wszechobecnych pseudo-ekspertów- ja też to widzę. ignorancja z nich wręcz wyziera.ale pewni siebie są jak mało kto ( a prawdziwy ekspert z danej dziedziny po prostu-się nią zajmuje a nie udziela PR-owo)

    wszystko staje na głowie, albo ja się nie nadaję do życia-tu i teraz...

    dużo słońca!

    OdpowiedzUsuń
  3. słowem - łatwiej i bezpieczniej jest decydować za kogoś.

    nie lada odwagi wymaga spojrzenie szczerym okiem na swoje poczynania...


    dużo słońca również !
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. tak, ale i nie.
    chyba bardziej skłaniam się ku filozofii opartej na przeczuciu, przypadku, zbiegu okoliczności, takich (jak to nazywam) nieprzypadkowych - przypadków. kiedy swoją duszę powierzasz bez zastanowienia, bo czujesz, że tak trzeba.
    może mamy po prostu lecieć, śnić, żyć i niekoniecznie zawsze analizować? znaczy: widzieć - tak, ale mieć dystans oparty na przeświadczeniu, że mamy jednak badzo ograniczony horyzont postrzegania.

    OdpowiedzUsuń
  5. : )

    Przywykłem już do Twojego 'tak i nie' zarazem : )
    ... ale to znaczy, że faktycznie czytasz.

    we mnie samym jest dużo i tak i nie względem mnie samego.

    co do przypadków. zastanawiam się czy wgl można mówić o przypadkach.

    co do analizowania ... warto w zamyśle to robić, chociaż wiadomo, że częstokroć i tak w praktyce to nie wychodzi. jednak oceniając chłodnym okiem skutki działań z porywu (serca?!) i tych analizowanych (sercem?) - rachunek na korzyść myślenia zanim się zrobi

    OdpowiedzUsuń
  6. kurcze masz racje Tomku pisząc ze zawsze wolimy decydowac za innych a nie za siebie, gdzie jest tego przyczyna? mysle ze tak naprawde ludzie nie zdaja sobie sprawy z odpowiedzialnosci jaka ciazy na decyzjach podejmowanych w czyims imieniu bądź za kogos, barak tej swiadomosci sprawia ze na wadze zycia ciezar jest rozłożony nie po "naszej" stronie przez co nasza decyzyjność czesto, gesto bywa błedna a sam proces decyzjny staje sie stereotypowy, nasze społeczensteo posiada uproszczony sąd mysleniowy który bardzo potrafi skrzywdzić innych...

    OdpowiedzUsuń